Skiturowy wyjazd na Wielką Fatrę zawsze warto zaplanować, gdy podczas wędrówki jej grzbietami, ogląda się rozległe panoramy. Poza oczywiście odpowiednią ilością śniegu, który umożliwia przyjemne zjazdy ;). Niewątpliwą atrakcją tego pasma na Słowacji są właśnie rozległe hale, które w szczytowych partiach przepięknie komponują się z otaczającymi je górami.

Na niedzielną wyruszyliśmy w pięcioosobowym składzie: Ola, Mariusz, Piotrek, Tomek i Szymon. Pokonanie autem blisko 130 km przebiegło nadzwyczaj sprawnie i już o 8.30 wyruszyliśmy na szlak. Na początku głęboką wciętą w okoliczne zbocza doliną podeszliśmy pod główny grzbiet. Następnie po pokonaniu stromego podejścia, przy okazji odwiedzając jedną z lokalnych chat pasterskich, doszliśmy na górę.

Pierwszym celem tego dnia był Ostredok – najwyższy szczyt Wielkiej Fatry, wznoszący się na wysokość 1598 m. n.p.m. Dalszą wędrówkę odbyliśmy już głównym grzbietem tego pasma, udając się na Ploskę. Po drodze spod Suchego Wierchu udało się zaliczyć ciekawy zjazd w puchowym śniegu.

Z Ploski zjechaliśmy do chaty pod Borisowem, gdzie zrobiliśmy nieco dłuższy odpoczynek. Ze schroniska ponownie wyszliśmy na Ploskę i z jej wierzchołka, żółtym szlakiem, zjechaliśmy do Liptowskich Revuc, skąd rozpoczynaliśmy wędrówkę.

I cóż więcej napisać? Śnieg – bajka. Towarzystwo – wyśmienite. Pogoda – no właśnie… Wszystkie znane nam prognozy pogody zapowiadały wspaniałą widoczność, z możliwością wędrówki ponad chmurami. Tylko coś wyjątkowo tego dnia prognozy jakby się nie chciały sprawdzić. Niemal cała wycieczka odbyła we mgle i chmurach. Raz, dosłownie raz, zobaczyliśmy tarczę słońca. Pomyśleliśmy – jest dobrze – w końcu się przejaśni. Niestety – nie tym razem. Dopiero podczas drugiego wyjścia na Ploskę udało się nam uczestniczyć w niewielkim przejaśnieniu, dzięki któremu mogliśmy szerzej zobaczyć otaczające nas góry. Po zjeździe na sedlo Ploskiej, znaleźliśmy się ponownie pod chmurami i mogliśmy już do samego dołu cieszyć się wybornym zjazdem w otoczeniu wspaniałej zimy.

Wbrew może dość lakonicznemu opisowi powyżej, wcale nie było tak szaro i ponuro. Wręcz przeciwnie! Przepięknie ośnieżone świerki i buki przywodziły na myśl słynne lasy Japonii. Rozległe hale, nietknięte śladem narciarza czy pieszego, wiodły ku bezkresom Alaski a bezwietrzna aura i magiczny klimat gór wprawiał nas w niesamowity zachwyt podczas pokonywania kolejnych etapów wycieczki. Doprawdy uroku tego dnia nie można było odmówić, choć pewnie przy słonecznej pogodzie było jeszcze ładniej. Na pewno jedną z nagród za trudy tego dnia, poza oczywiście wybornym zjazdem, było krótkotrwałe przejaśnienie, które towarzyszyło nam podczas drugiego podejścia na Ploskę. Oj, sporo zdjęć każdy z nas wtedy popełnił :).


Postaw kawę BeskidTrail!Podobał Ci się ten artykuł? Jeśli chcesz, by w przyszłości tak samo przyjemnie się je pisało, możesz postawić mi kawę :) » https://buycoffee.to/beskidtrail

4 thoughts on “Ostredok i Ploska czyli skitury w Wielkiej Fatrze

    1. Krzyśku,
      Przypomniał mi się nasz wypad dobrych kilka lat temu. Wtedy zima jeszcze lepsza, a pogoda trafiła się wyborna. Może czas na powtórkę? 🙂

  1. Oj, z chęcią bym się wybrał, ale sprawy rodzinno-zawodowe ku temu nie sprzyjają. Tej zimy jeszcze nie byłem na skiturach i nie wiem czy sytuacja się zmieni. Udanych wycieczek!

  2. Widzę, że na nartach backcountry da się przejść. Turbacz śladami olimpijczyków robimy regularnie, ale warto posłuchać przewodników

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *