Dawno nie miałem takiej zagwozdki, gdzie wybrać się na rower. Myślałem, rysowałem (jak nie ja) i wyszło to, co wyszło ;). Za cel postawiłem sobie przejechanie granicznego szlaku z Mędralowej do Przełęczy Glinne w Korbielowie. I niby coś tam jeszcze w bonusie chciałem zrobić, ale o niezrealizowanych planach lepiej milczeć :).
Żywiec ma tę zaletę, że gdzie by nie pojechać na odległość większą niż 2 km, to trzeba gdzieś podjechać. A jak się dobrze ogarnie mapę, to można od razu wbić się na fajny przejazd. I tak właśnie jest z wjazdem na Łyskę, która swoim płaskim grzbietem góruje (poza Grojcem) nad miastem. Z niej dalej pojechałem przez Przełęcz Rychwałdzką na Ostry Groń, gdzie przez Przełęcz Ślemieńską wbiłem się na główny grzbiet Czeretników.
Żółtym szlakiem dojechałem na Gachowiznę, skąd niebieskim zjechałem do Huciska i dalej zielonym do Koszarawy. Jazdę tym szlakiem w zasadzie kontynuowałem aż do wjazdu na Czerniawę Suchą.
Przejazd tego odcinka traktowałem jako typową „dojazdówkę” do zasadniczej części trasy. Muszę jednak nadmienić, że jest to wybitnie ciekawa trasa, która oferuje kilka dobrych podjazdów i szybkich zjazdów :).
Na Czerniawie trochę się zawahałem, czy aby jest po co mi jechać aż do Korbielowa, bo jakoś nie czułem dziś świeżości w nogach. No ale skoro powiedziało się „A”, trzeba powiedzieć „B”.
Zjazd na Przełęcz Klekociny to poza kilkoma bagniskami, spora przyjemność (polecam wariant ścieżkami na zachód od szlaku). Dalej czekał mnie pierwszy z trzech wypychów na trasie, czyli zdobycie Hali Kamińskiego. Częściowo da się ten fragment wjechać, a zależy to od posiadanych aktualnie zapasów sił w nogach ;).
Wjazd na Mędralową to już czysta formalność. Robię tu kilkuminutowy postój i zaczynam zjazd czerwonym szlakiem w kierunku Przełęczy Głuchaczki. Odcinek ten, poza kilkoma fragmentami, jest całkiem szybki, miejscami nieco trudniejszy, więc jest co tam robić.
Z Głuchaczek czekał mnie kolejny wypych. Ten jakoś tak przyjaźnie przebiegł, może też dzięki temu, że większość odcinka na Jaworzynę udało się wjechać. Poza tym po jej zdobyciu czekało mnie sporo fajnego zjazdu aż do Przełęczy Półgórskiej, za którą czekało mnie najmniej przyjazne pchanie (ślisko i stromo) na Beskid Krzyżowski, więc dłużyło się trochę, a sił jakby mniej już było.
Udało się, wszak nie mogło być inaczej. I już myślami byłem na Przełęczy Glinne, a tu jeden, drugi, trzeci podjazd… jeden mniejszy, drugi większy, łagodniej i stromiej… Ok, wjechałem wszystkie… ale jakoś w głowie była luka, pomijająca te podjazdy, stąd trochę morale na tych odcinkach spadało.
Na szczęście trudy podjazdów zostały wynagrodzone sytym zjazdem na samą przełęcz, który był jednym z najciekawszych akcentów tego dnia.
Z Przęłeczy Glinne do Korbielowa zjeżdżam rowerowym szlakiem, który biegnie na wschód od głównej drogi. Pomimo tego, że nawierzchnia to dobrze utwardzony szuter, to przejazd tym szlakiem to miły dodatek do wycieczki. A jeśli ktoś lubi stare, drewniane chałupy i beskidzkie szałasy – będzie zachwycony.
W górach dzięki wiejącemu od kilku dniu ciepłemu wiatrowi, sporo szlaków fajnie powysychało albo akceptowalnie dało się przez nie przejechać. Owszem, tzw. stałych kałuż wciąż sporo, ale da się je sensownie objechać.
Szlaki pokrywają się już jesiennymi liśćmi, więc trzeba być przygotowanym na niespodzianki, jakie się pod nimi znajdują. Szczególnie te o wilgotności 100% :).
Garść statystyk: | |
Długość: 71 km | |
Przewyższenie: 2100 m | |
Trudność: 3/5 | |
Podobał Ci się ten artykuł? Jeśli chcesz, by w przyszłości tak samo przyjemnie się je pisało, możesz postawić mi kawę :) » https://buycoffee.to/beskidtrail
hej,
Jak zwykle w Twoim wydaniu piękna trasa i bardzo ładne zdjęcia i taki literacki opis. Czytam sobie i podziwiam, ale coś mi się nie zgadza z zamieszczoną mapką. Być może z niewłaściwej strony na to patrzę.
Gdyby coś to bardzo chętnie bym się przyłączył.
pozdrawiam
Bolek
Bolku, dzięki za dobre słowa!
Przy okazji także dziękuję za czujność – faktycznie – mapka została wzięta z poprzedniej wycieczki. Już poprawiłem :).
Szymon