1. Sprawny rower. Szanuj czas swój i innych i przygotuj pojazd przed wyjazdem. Nie ma nic bardziej irytującego dla współtowarzyszy wycieczki niż Twoje smarowanie łańcucha, regulacja hamulców czy inne naprawy, gdy inni czują już zew singli :).
  2. Absolutnie niezbędny zestaw narzędzi. Zakładam, że wchodząc na tę stronę nie jesteś zawodowym szosowcem z wozem technicznym. Wbrew pozorom, nawet w naszych cywilizowanych górach wciąż znajdziesz zakątki, z których do drogi daleko, a i na innego rowerzystę próżno czekać. Zatem:
    • klasyczna pompka – nawet, jeśli używasz naboi. Zawsze coś może się nie udać, a ponadto możesz pomóc innemu rowerzyście :),
    • zestaw kluczy potrzebnych w Twoim rowerze – najczęściej wystarczą imbusy, często połączone ze skuwaczem do łańcucha,
    • gdy już przy tym temacie jesteśmy, wart zabrać spinkę do łańcucha, kilka zapasowych ogniw i pojedyncze piny do skuwania,
    • minimum 1 dętkę, sprawdzoną wcześniej w domu,
    • łatki – polecam samoprzylepne ParkTool,
    • min. 2 łyżki do opon – jako „słaba płeć” z delikatnymi paluszkami zawsze je zabieram.
  3. Kask. oczywiście dobrze dopasowany do głowy i kolorystycznie do reszty wyposażenia ;). Warto raz na jakiś czas dokładniej go obejrzeć, czy np. w trakcie transportu nie uległ uszkodzeniu.
  4. Okulary. Choćby podstawowy model za 20 zł z Decathlona zabezpieczy oczy przez gałęziami, owadami i kamykami.
  5. Plecak lub „nerka”, w zależności od zasobności portfela i długości planowanej trasy. Na krótkie wycieczki mtb/szosa i podczas upału wybieramy nerkę (wożenie sprzętu w kieszonkach koszuli IMHO jest mało komfortowe), do której wrzucimy portfel, telefon, jakiegoś batona a nawet czołówkę i kamizelkę przeciwwiatrową, jeśli wycieczki miałaby się przedłużyć do wieczora.
    Na trasy całodzienne, zwłaszcza w chłodniejsze dni, warto zabrać plecak (5-15l) do którego zmieścimy również nogawki/rękawki, długi rękawiczki, zapasowego buffa, ewentualnie pelerynkę przeciwdeszczową.
  6. Papierowa mapa. Najlepiej jak najnowsze wydanie, z zaznaczonymi drogami leśnymi zwłaszcza, gdy jesteś w nowym terenie. Sprzęt elektroniczny nie jest niezawodny, a moja mapa okolic Krakowa, oklejona taśmą bezbarwną przejechała setki kilometrów jazdy w każdych warunkach i przeżyła przynajmniej trzy telefony :).
  7. Apteczka, albo chociaż sama folia NRC. Ten niepozorny kawałek folii zabieram na każdą wycieczkę MTB. Nie zaszkodzi bandaż, jałowy kompres, kilka plastrów opatrunkowych.
  8. Taśma typu McGyver albo zwykła izolacyjna, nawinięta na pompkę lub sztycę a do tego kilka zipów do szybkich napraw.
  9. Wspomniana już czołówka, np. taka i ewentualnie małe czerwone światełko („żabka”) – czasem jest zintegrowana z plecakiem. Jeśli przewidujemy, że wycieczka może się przedłużyć, zadbajmy o dobrą opinię o rowerzystach wśród kierowców.
  10. Zwłaszcza powyżej regla dolnego przydadzą się chusteczki lub papier toaletowy. Co prawda nie mam doświadczeń z używaniem świerkowych gałązek, ale intuicja podpowiada mi, że to raczej mało komfortowe rozwiązanie ;).

Jeśli akurat nie wybieramy się na World Naked Bike Ride, to poza standardową koszulką, spodenkami warto rozważyć:

  • kurtkę wiatrówkę. Osobiście polecam, choć to rzadko spotykane rozwiązanie, kurtkę z odpinanymi rękawami,
  • jasną, cienką koszukę z długimi rękawami – na upalne, słoneczne dni, zwłaszcza w górach. Chroni przed poparzeniem lepiej niż jakikolwiek krem.
  • kurtkę przeciwdeszczową – „na wszelki” wystarczy zwykła foliowa pelerynka wielkości 2 pudełek od zapałek.

Last, but not least – sporą dawkę zdrowego rozsądku.