Rowerowo

Pierwszą połowę roku człowiek spędził robiąc formę na szosie, w sierpniu można zacząć wjeżdżać w teren ;). Wyjątkowo relacja w formie zdjęć z opisami – jak za starych, dobrych czasów Picasy :).

Szymon tymczasem wybrał dłuższą szosową trasę u naszych południowych sąsiadów. 

 

Garść statystyk:
Długość: 60 km
Przewyższenie: 1700 m
Trudność: 3/5
Trafiła się podwózka na Przeł. Glinne, to korzystam. Szymon jedzie dalej, do Namestova, ja zaczynam walkę z pasmem granicznym.
Za pierwszym szczytem o wdzięcznej nazwie Student, polana o tej samej nazwie kusi łanami goryczek. Nie zamierzam się opierać :) Obok wrzosów i wierzbówki kiprzycy, to taka wizytówka końca sierpnia.
Sielankowo gdzieś za Beskidem Korbielowskim.
I koniec sielanki. Flaczek z dobicia, na szczęście zawsze wożę ze sobą dwie dętki :).
Przede mną Beskid Krzyżowski. Za nim miałam odbić, by ominąć Jaworzynę, która nie jest dla mnie w całości wjeżdżalna, ale w końcu pojechałam granicą aż na Głuchaczki.
Podjeżdżam tzw. Wyżnym Tajchem, asfaltowo-szutrową drogą na 1000 m n.p.m. Tam zaczyna się trail, którym chcę dostać się na słynny Tabakowy.
Oto i on :). Wreszcie mam okazję pocisnąć w dół, bo zazwyczaj korzystałam z tego traila jako wygodnej drogi podjazdowej na Mędralową.
Poza tym, że fajnie się jedzie, Tabakowy oferuje zacne widoki...
...na Babią Górę. Po drodze jedyny szałas, w którym można przeczekać niepogodę.
Szlak jest dwukierunkowy, więc specjalnie nie cisnę, ale i tak na jednym zakręcie nieco mnie wynosi ;).
Na Hali Barankowej niespodzianka - festiwal Skowronkowy Jarzmin.
Zjazd do Wilcznej czarnym szlakiem bez większych emocji, za to te - choć negatywne - wzbudza czarny szlak z Czatoży na Tabakowe siodło, rozwalony przez leśników.
Na szczęście górą już więcej dało się jechać, choć tym razem przeszkadzało nachylenie ;).
Na Mędralową wbijam wygodnym podjazdowym trailem, z zamiarem dłuższego odpoczynku na Hali Kamińskiego.
Jednak dwie duże wycieczki odwodzą mnie od tego pomysłu - wyprzedzam piechurów, żeby się w spokoju nacieszyć zjazdem na przeł. Klekociny :).
Na Klekocinach też nie zabawiam długo, bo łeb chce urwać. Jadę dalej na Beskidek, po drodze podziwiając dorodne dziewięćsiły.
Widok z Czerniawy Suchej na Jałowiec...
...i zjazd z tejże, a potem podjazd na Lachów Groń. Niestety oświetlenie było marne, więc bez zdjęcia ze szczytu, ale polecam wizytę - na pobliskim Jałowcu tłumy, a widoki moim zdaniem słabsze.
Z Lachów Gronia chcę zjechać do Koszarawy bez szlaku - początek jest dobry, ale potem trafiam na typową, beskidzką zwózkę i kawałek muszę dać z buta.
Na deser przelot szutrówkami do Pewli Wielkiej. Nowego TrailKinga na tyle żal na asfalt ;).

Share the post "MTB między Koszarawą a Zawoją"

  • Facebook
  • X

Postaw kawę BeskidTrail!Podobał Ci się ten artykuł? Jeśli chcesz, by w przyszłości tak samo przyjemnie się je pisało, możesz postawić mi kawę :) » https://buycoffee.to/beskidtrail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *