Świąteczny poniedziałek wg wszelakich prognoz miał jedynie rano zaoferować w miarę korzystną pogodę. Stąd też z Olą nie nastawialiśmy się na żadną poważniejszą, całodniową aktywność. Dzień wcześniej krótka burza mózgów niemal od razu odsunęła MTB w kąt. Na skitury nie było towarzystwa, a na pieszą wycieczkę tymczasowo nie mogę sobie pozwolić (brak butów doń przeznaczonych). Decyzja więc zapadła na bieganie. A jak bieganie, to już działka Oli. Mnie pozostało tylko zaakceptować trasę :).
Podjechaliśmy do Korbielowa, skąd lokalnymi drogami dobiegliśmy do szlaków rowerowych ciągnących się po okolicznych wzniesieniach. Trochę nimi, trochę szlakiem turystycznym, dostaliśmy się do granicy PL/SK. Dalej odbiliśmy na czerwony szlak graniczny. Zdobywszy Beskid Korbielowski, pobiegliśmy jeszcze w kierunku przejścia granicznego, by po kilkunastu minutach wrócić jedną z trawersujących dróg leśnych nad Korbielów Górny.
W międzyczasie pogoda oferowała nam wyjątkowy spektakl, ponieważ pomimo dodatniej temperatury i przeważnie święcącego słońca, co rusz z nieba sypał śnieg! Ot, typowo kwietniowo-wiosenna aura ;).
Korzystając z wciąż dobrych warunków pogodowych, postanowiliśmy zgodnie z pierwotnym planem wbiec jeszcze na Wojtyczki Groń i z niego już na dół, dostać się do Korbielowa, skąd zaczynaliśmy bieg. Tym samym udało nam się zrealizować całkiem sympatyczną wycieczkę w bardzo malowniczych okolicznościach przyrody :).
Garść statystyk: | |
Długość: 12,5 km | |
Przewyższenie: 450 m | |
Trudność: 2/5 |
Podobał Ci się ten artykuł? Jeśli chcesz, by w przyszłości tak samo przyjemnie się je pisało, możesz postawić mi kawę :) » https://buycoffee.to/beskidtrail