Gdy byłem kilka dni temu w Małej Fatrze, mój zachwyt nad przyjemnością jazdy na rowerze sięgnął zenitu. Było wszystko, co być powinno na takim wyjeździe: świetne towarzystwo, wyborne zjazdy i dobra pogoda. Mimo to, po takim wyjeździe zachciało mi się czegoś spokojniejszego, ale jednocześnie na tyle wartościowego, by warto było pojechać tam z rowerem. Wybór padł na Beskidy Śląsko-Morawskie.
Przyznaję – do tej pory na palcach jednej ręki mogłem policzyć ilość tras, które tam przejechałem. Choć wiedziałem, że jest tam ładnie, ciekawie i w sam raz na rower, to jednak ciężko było mi się zmobilizować do wyjazdu tamże. W końcu nadszedł więc taki dzień jak dziś, i korzystając z zapożyczonej trasy (po jej przeanalizowaniu), zdecydowałem się na wyjazd.
Będąc już na miejscu, chciałem możliwie dużo przejechać na rowerze, by po prostu być w górach i cieszyć się przyjemną jazdą. Zdecydowanie 98% trasy jest stosunkowo proste, choć znajduje się na niej kilka mocniejszych podjazdów oraz zjazdów. Niemniej większość wycieczki to dość wygodne szlaki, szutry i trochę singli (tu mega bonus na trawersie Kozí hřbety -koniecznie wart przejazdu!).
Przejechaną trasę można dowolnie modyfikować i skracać, ponieważ zdaję sobie sprawę, że 80 km w górach, przy blisko trzech tysiącach przewyższenia, może być męczące i nie do pokonania przez wielu. Natomiast mnogość licznych szlaków pieszych, dróg leśnych, szlaków rowerowych, pozwala na bardzo wygodne i swobodne ułożenie „pod siebie” trasy.
Cóż, mnie się chciało – i to bardzo :). Warunki na trasie były niemal idealne (choć błoto dość często spowalniało przejazd), a widoki i już prawie jesienna temperatura uprzyjemniały wycieczkę. Polecam 🙂
Garść statystyk: | |
Długość: 81 km | |
Przewyższenie: 2900 m | |
Trudność: 3/5 | |
Podobał Ci się ten artykuł? Jeśli chcesz, by w przyszłości tak samo przyjemnie się je pisało, możesz postawić mi kawę :) » https://buycoffee.to/beskidtrail