Gdy chcesz się wybrać na krótką, niedzielną wycieczkę, kończącą przedłużony weekend (przypomnę: piątek-> Barania Góra, sobota->Wilcze Ścieżki), zaproś kolegów – oni na pewno wpadną na pomysł, by pierwotny plan „nieco” zmodyfikować ;).
Przy okazji, jeśli zastanawiacie się, czy da się w krótki listopadowy dzień zrobić całodniową wycieczkę – odpowiedź znajdziecie powyżej. No, i przydadzą się jeszcze pischingery z karmelem, kupione przypadkiem w jedynym napotkanym sklepie.
Tak więc w niecałe 6 godzin „obróciliśmy” rowerami po trzech grzbietach, robiąc przy tym ładne piramidki na wykresie (poniżej), wjeżdżając i zjeżdżając całkiem fajnymi trasami. Czy muszę jeszcze coś pisać, by zachęcić Was do skorzystania z pogody w ten wyjątkowo przyjazny listopad? Śpieszcie się, on niebawem się skończy.
Pierwotny plan zakładał pętlę z Koszarawy, przez Mędralową, ze zjazdem do Zawoi najlepszymi możliwymi wariantami, czyli na początek Tabakowy (Babia Góra Trails) a potem z Wełczonia tzw. Grzędą. Następnie wjazd na sąsiedni grzbiet, by wjechać na Jałowiec i zdążyć na zachód słońca na Lachów Groń. I w zasadzie jak sami przyznacie, plan w sam raz na krótki, listopadowy dzień. Lecz jak już na wstępie napisałem, kolektyw podjął (słuszną) decyzję, by odwiedzić jeszcze jedną ścieżkę w kompleksie Babia Góra Trails – Sokolicę. I jak się rzekło, tak się zrobiło. Extra 500 metrów w górę, dodatkowe 17 km i można kontynuować początkowy plan.
Cóż, pozostało nam się zatem wbić na kolejny grzbiet i jechać dalej. Jałowiec przywitał nas już nieco chłodniejszym wiaterkiem, niż ten który towarzyszył nam do tej pory. Na wierzchołku tylko szybka sesja foto i sruu na dół, tylko po to, by podjechać pod Czerniawę Suchą. Tam także nie zabawiliśmy dłużej, tyle co kolejne zdjęcia i ponownie sruu na dół, i ponownie podjazd, tyle że „przyjaźniejszy” na Lachów Groń.
Trochę nam się już zaczęło spieszyć, i to nie tyle by zjechać z gór przed ciemnością (mieliśmy lampki), co aby zdążyć na spektakl zachodzącego słońca i wyjątkowy klimat tej pory dnia, właśnie w tym, a nie innym miejscu (tu polecam każdemu być właśnie tam, o tej, a nie innej porze dnia, w pogodny dzień, gdzie jak ręką sięgnąć, tylko góry i góry…).
Nie czekając do końca, aż słońce schowa się za górami, rozpoczęliśmy zjazd. To było chyba najszybciej pokonane przez nas 500 metrów w dół. Żółty szlak należy do tych raczej szybkich, ale w wielu miejscach wymaga sporej ostrożności na zjeździe.
PS.
Kilka innych wariantów tras w okolicy:
– Urwanie głowy z tym wiatrem!
– Mędralowa i Jałowiec w jesiennej szacie
– Jałowiec, Mędralowa i Lachów Groń
Garść statystyk: | |
Długość: 53 km | |
Przewyższenie: 2020 m | |
Trudność: 3/5 | |
Podobał Ci się ten artykuł? Jeśli chcesz, by w przyszłości tak samo przyjemnie się je pisało, możesz postawić mi kawę :) » https://buycoffee.to/beskidtrail
Cześć Szymon,
Jak zwykle jestem pod wrażeniem!
Ile razy czytam Twoje opisy niezależne czego by nie dotyczyły, tyle razy zadaję sobie to samo pytanie – dlaczego mnie tam nie było? Zawsze bardzo ciekawe od A do Z, czyli od zaplanowania trasy przez jej realizację a na koniec bardzo fajne podsumowanie z dokładnym opisem i nie mniej ciekawe ujęcia tych ekscytujących chwil. To wymaga dużego zaangażowania, znajomości tematu oraz umiejętności czego Tobie nie brakuje.
Jeśli nie uda się razem to na pewno będę próbował coś z Twoich tras powtórzyć we własnym zakresie.
Tak trzymaj,
Bolek 🙂