Słoneczna i ciepła jesień w ostatni weekend października zachęciła nas do odwiedzin Tatr. Normalnie o tej porze roku częściej można doświadczyć pochmurnych dni, często z opadami deszczu. Jesień jednak pokazała swe łaskawsze oblicze, dzięki czemu niemal przez cały październik można było realizować wiele pieszych i rowerowych wycieczek.
By urozmaicić sobie przejście, a przede wszystkich nie musieć iść długą doliną Chochołowską, postanowiliśmy zdobyć oba szczyty, rozpoczynając i kończąc wędrówkę po stronie słowackiej – z doliny Rohackiej. Po zaparkowaniu auta na obszernym parkingu pod wyciągiem Rohace-Spalena, ruszyliśmy doliną Łataną na Przełęcz Zabrat. Wygodnie i przyjemnie zdobyliśmy pierwsze metry podejścia, a na szlaku spotkaliśmy raptem kilkunastu turystów. Od Zabratu dało się zauważyć wzmożony ruch na szlaku, a kulminacją był odcinek Rakoń – Wołowiec – Rakoń, gdzie doprawdy były dziesiątki piechurów, chcących tak jak i my, zdobyć wybrane szczyty. Mimo tłoku, wędrówka nie była pod tym względem nadto uciążliwa. Myślę, że pogoda oraz widoki bardziej nas zaaferowały, niż napotkani turyści ;).
Zejście z Wołowca powtórzyliśmy drogą podejścia, czyli przez Rakoń i Zabrat, ale z przełęczy zeszliśmy już do doliny Spalonej. Przy Tatliakowej chacie zrobiliśmy jeszcze krótki odpoczynek, i ruszyliśmy w dół. Po drodze jeszcze spoglądaliśmy na piękne otoczenie doliny, które o tej porze roku prezentowało się wyjątkowo urokliwie.
Podobał Ci się ten artykuł? Jeśli chcesz, by w przyszłości tak samo przyjemnie się je pisało, możesz postawić mi kawę :) » https://buycoffee.to/beskidtrail