Beskid Śląsko-Morawski pod względem przygotowania tras dla typowego roweru górskiego wydaje się idealnym pasmem górskim. Powiem więcej – ilość leśnych dróg, z reguły dobrej jakości, w połączeniu z już wytyczonymi cyklotrasami sprawia, że jest to doskonały obszar na spędzenie co najmniej kilku dni na przyjemnej jeździe na rowerze. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że przy wykorzystaniu powyższych możliwości,  wycieczki są przeważnie dość łatwe pod względem podjazdów czy zjazdów, a jedyna trudność pojawia się głównie, gdy robi się stromiej. Stąd też ostatnimi laty coraz częściej można spotkać tam rowery gravelowe, czy mniej zaawansowanych rowerzystów.

Jest natomiast i druga strona tych gór. Bardziej zadziorna, z większą ilością charakternych zjazdów, a bogata sieć leśnych dróg doskonale nadaje się do podjechania pod co ciekawsze odcinki biegnące w dół. Nie sposób opisać czy wypisać wszystkie ciekawe trasy, bo tych o różnej długości (i trudności) jest wiele, stąd też zawsze warto samodzielnie szukać takich smaczków. Przeważnie zawsze uda się na coś trafić. Pomóc przy tym mogą relacje znajomych, szeroko pojęte zasoby Internetu czy w końcu… przypadek :).

Dzisiejsza pętla miała na celu sprawdzenie dwóch co najmniej bardzo ciekawych wariantów zjazdowych:

  • Żółtego szlaku z Łysej Hory, biegnącego na południe (w zasadzie jego pierwsze 3 kilometry, z których zwłaszcza pierwszy jest bardzo mocny, acz jeszcze dla śmiertelników 😉 ).
    Góra przypomina nasz czerwony szlak ze Skrzycznego do Buczkowic, jego górny odcinek. Jest może nieco mniej lawirowania pomiędzy większymi kamieniami, ale małych dropów z kamieni czy korzeni nie brakuje. Ponadto jest dość wąsko (wyżej) i szybko (niżej). Generalnie mocno polecam, lecz z góry uprzedzam – jest trudno. 
  • Ścieżki wiodącej ze szczytu Travnego na północ. Pomimo zlikwidowania kilka lat temu szlaku biegnącego tą trasą, wciąż linia zjazdu jest dobrze widoczna i w pełni przejezdna.
    Trasa to głównie wąski singiel usiany dziesiątkami korzennych hopek (w górnej części), szybkiego i kamiennego odcinka środkowego (z jednym bardzo stromym, ok. 100 metrowym fragmentem) i przyjemnego flow w dolnej części. Końcówka to stroma, leśna droga, więc po deszczu drift po błocie gwarantowany.

Połączenie tych dwóch zjazdów zapętliłem jak na mapie poniżej. Nie spinałem się na jakichś wymagających podjazdach, choć ten na Travny był dość trudny kondycyjnie. Reszta generalnie zamykała się w 8-11%, o z reguły bardzo wygodnej szutrowej/leśnej/asfaltowej (proporcjonalnie 40%/30%/30%) nawierzchni.

Garść statystyk:
Długość: 45 km
Przewyższenie: 1850 m
Trudność: 4/5

Postaw kawę BeskidTrail!Podobał Ci się ten artykuł? Jeśli chcesz, by w przyszłości tak samo przyjemnie się je pisało, możesz postawić mi kawę :) » https://buycoffee.to/beskidtrail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *