Po dwóch dniach zasłużonego odpoczynku po słonecznej Chorwacji wracamy do codzienności. Pogoda na weekend – sobota burzowa i deszczowa, a niedziela deszczowa i burzowa ;). Na szczęście pesymistyczne prognozy nie do końca się sprawdziły i tak udało się co nieco podziałać. Sobotnia szybka wycieczka biegowa na Skrzyczne pozwoliła sprawdzić, czy nogi jeszcze pamiętają jak się poruszać bez roweru. Odgłosy burzy z oddali i ciężkie deszczowe chmury na horyzoncie dodały parę sekund/kilometr do prędkości na zbiegu, jednak z powodu niepewnej pogody sam wierzchołek pozostał tego dnia niezdobyty.
Na niedzielę zaplanowałam odwiedziny jednego z moich ulubionych rejonów – przejazd rowerem szosowym przez Koszarawę na Przełęcz Cichą, a następnie powrót przez Kocoń i Gilowice do Żywca. Droga od Żywca na przełęcz w zasadzie cały czas się wznosi, ale łagodnie, a asfalt jest dobrej jakości i pozwala podziwiać widoki, a nie tylko patrzeć pod przednie koło. A tych nie brakuje, bo po drodze mijamy sporo tradycyjnego budownictwa; stare, drewniane domy lepiej lub gorzej zachowane urzekają malowniczością. Bardzo lubię ten odcinek!
Zjazd do Lachowic w górnej części jest niesamowicie dziurawy, za to bardzo często można tam spotkać sarny i łanie – warto się rozglądać na boki, by uniknąć zderzenia ze zwierzakiem. Dalsza trasa to już przyjemny standard, drogi były puste a i słońce czasem wyglądało zza chmur. Kwitnąca czeremcha i tarnina oraz łany żółtych mleczy pozwalają sądzić, że wiosna wreszcie rozgości się w górach 🙂
Podobał Ci się ten artykuł? Jeśli chcesz, by w przyszłości tak samo przyjemnie się je pisało, możesz postawić mi kawę :) » https://buycoffee.to/beskidtrail