Otoczenie Doliny Młynickiej w słowackich Tatrach Wysokich pełne jest mniej lub bardziej wymagających tras/zjazdów skiturowych. Możliwość wycieczek na nartach czyni to miejsce na pewno jednym z bardziej atrakcyjnych w okolicy. Zresztą doskonale opisuje to Miro Peto w swoim przewodniku. W zasadzie spora część propozycji zjazdowych, to już bardziej skialpinizm, więc decydując się na wybór linii, już nie tylko umiejętności narciarskie są ważne, lecz także obycie z terenem wysokogórskim.
Zarówno Szczyrbski Szczyt jak Przednia Baszta (czy nieco niżej położona Patria) może być już celem samym w sobie podczas jednodniowej wycieczki. Natomiast jeśli tylko możliwości pogodowe, korzystne warunki śniegowo-lawinowe, i co równie ważne – dobra kondycja, są po naszej stronie, można próbować połączyć kilka zjazdów.
Tym samym ze Szczyrbskiego Plesa bardzo wygodnie idąc południowym grzbietem zdobywamy Patrię (Skrajna Baszta, 2202 m n.p.m). Najłatwiejszy zjazd – drogą podejścia – nie przedstawia większych trudności, a widokowość zjazdu – przednia! Pozostałe warianty zjazdowe bardzo dobrze opisuje Miro Peto, więc odsyłam do jego przewodnika.
Z Patrii można jeszcze podejść przez niewielką przełęcz na Przednią Basztę (ok. 2289 m n.p.m) i z niej zjechać przyjaźnie nachyloną połacią śniegu, prowadzącą do centralnego żlebu opadającego do Doliny Młynickiej. Zjazd jest już odczuwalnie trudniejszy (w porównaniu z tym drogą podejścia), lecz przy dobrych i bezpiecznych warunkach – dający sporo przyjemności narciarzowi.
Po dotarciu na dno doliny, podchodzimy obok Wodospadu Skok i sukcesywnie zdobywamy coraz wyższe jej piętra. Gdy dotrzemy do Capiego Plesa, jesteśmy już praktycznie bezpośrednio u podnóża Szczyrbskiego Szczytu. Obchodzimy staw od wschodu i wbijamy się w dość charakterystyczny, względnie równo nachylony żleb. Pozostaje podejść ostatnie 300 metrów (czasem nawet da się „na foce”) i cieszyć się ze zdobycia wierzchołka. Przy dobrej widoczności panorama ze szczytu jest bardzo okazała.
Zjazd linią podejścia jest doprawdy ciekawy – nawet jest możliwość jego rozpoczęcia z samego wierzchołka. Początek nieco łagodniejszy wprowadza w żleb, a gdy zaczyna się zwężać – robi się stromiej (wg w/w przewodnika, do 40 stopni). Trafiając na dobre warunki śniegowe (najlepiej takich się trzymać, by zjazd był przyjemnością a nie walką o przetrwanie), można liczyć na pozytywnie emocjonujący zjazd. Po dotarciu do stawu, w drogę powrotną najlepiej kierować się śladami wcześniejszego podejścia, by nie musieć nadto lawirować pomiędzy kamieniami w dolinie.
Podobał Ci się ten artykuł? Jeśli chcesz, by w przyszłości tak samo przyjemnie się je pisało, możesz postawić mi kawę :) » https://buycoffee.to/beskidtrail