#4 BZ Sopotnia Wielka – Rysianka – Hala Boracza – Hala Redykalna – Rysianka – Trzy Kopca – Hala Miziowa – Sopotnia Wielka
km 36 km Niedługa acz wymagająca wycieczka z Sopotni Wielkej, dla wprawnych rowerzystów, którzy na przemian tną każdy zjazd łącząc z dobrą łydą na podjeździe.
up  1250 m

Opis:
Wycieczkę rozpoczynamy na ostatnim przystanku PKS w Sopotni Wielkiej (nie przejeżdżamy szlabanu, ponieważ pomimo że bywa podniesiony, leśniczy lubi go zamykać). Początkowo w towarzystwie niebieskiego szlaku, który prowadzi na Halę Rysianka, jedziemy w górę doliny. Po niecałych 2 km szlak w prawo skręca, my jednak dalej jedziemy asfaltem. Przejechawszy kolejny kilometr, wjeżdżamy na szutrową drogę. Nią pokonujemy kilka zakrętów, systematycznie wznosząc się. W międzyczasie mijamy tabliczkę „Rysianka <-> Sopotnia” – jest to najkrótsze dostanie się na Rysiankę, przy czym w całości do wejścia – nie ma tu mowy o wjechaniu. Za kolejnych kilkaset metrów przecinamy niebieski szlak, który w lewo pnie się w las. My wciąż jedziemy stokówką.

Po 5,5 km w dojeżdżamy do małego placu, gdzie leśnicy przeładowują drewno. Stąd w lewo odbija wyraźna leśna droga. Początkowy fragment jest nieco stromszy, pośród dorodnego świerkowego lasu, wiedzie po dość kamienistym podłożu. Dopiero po kilkudziesięciu metrach łagodnieje, a kamienie stają się jakby przyjaźniejsze, by po nich jechać. Wjeżdżamy na niewielką polankę i łagodnie w prawo kierujemy się ku górze. Jeśli spojrzymy przed siebie, droga wydaje się nie mieć końca ;). Niemniej polecam znaleźć w sobie odrobinę więcej woli i postarać się ten fragment wjechać. Raz, że nie jest to trudny podjazd, a „jedynie” dość męczący, a dwa, ani się obejrzymy, a dojedziemy wyżej, gdzie skręcająca w lewo i zarazem przechodząca w trawers droga, będzie mobilizować do dokończenia podjazdu.

Wjechaliśmy na Halę Łyśniewską, z której za naszymi plecami zaczynają się pojawiać coraz rozleglejsze widoki głównie na masyw Pilska, ale i na odległą Babią Górę. Teraz nieco zjeżdżamy na Przełęcz Pawlusią. Po drodze najpierw łapiemy żółty szlak wiodący z Rysianki na Romankę, a po chwili czerwony – Główny Szlak Beskidzki.

Szybkim przejazdem pokonujemy przełęcz i zaczynamy podjazd do schroniska. Szlak jest szeroki, usiany mniejszymi i większymi kamieniami, ale możliwy do wjechania. Kwestia wyboru optymalnego toru przejazdu. Jedynie końcówka nieco mocniej stawia nasz rower do pionu ;).

Schronisko na Hali Rysianka jest wyjątkowym miejscem nie tylko latem, ale o każdej porze roku oferuje osobom je odwiedzającym moc wrażeń ze wspaniałych panoram, jakie rozpościerają się z tego miejsca.

My w dalszą trasę ruszamy grzbietem, podążając za zielonymi znakami szlaku, w kierunku Lipowskiej. Po kilku minutach mijamy schronisko, po kolejnych halę z wyciągiem orczykowym. Po przejechaniu nieco trudnej sekcji kamiennej, dojeżdżamy do rozwidlenia szlaków: żółty w lewo prowadzi do Rajczy a zielony, którym będziemy zjeżdżać, na Halę Boraczą.

Początkowo stosunkowo łatwo, by po kilkudziesięciu metrach skręcić ostro w lewo, i schodzącym trawersem zacząć jeden z bardziej „godziwych” zjazdów w Beskidzie Żywieckim. Przed nami mieszanka szerszego singla, pełnego mniejszych czy większych progów skalnych poprzeplatanych na przemian z korzeniami. A wszystko to w towarzystwie stromego zbocza, z którego miejscami można cieszyć oko widokami na poszczególne wierzchołki Beskidu Śląskiego i Żywieckiego. Jednym słowem – esencja prawdziwego MTB :).

Po niecałych 4 km wyśmienitej jazdy, dojeżdżamy do miejsca, gdzie rozpoczyna się czarny szlak, prowadzący na Halę Redykalną. Miejsce to jest o tyle charakterystyczne, że jest usytuowane na fragmencie szutrowej drogi, bez żadnych trudności. A jeśli przypadkiem udało się Wam je minąć, dojedziecie do Hali Cukiernica, na której usytuowany jest szałas. Skrajem hali w lewo prowadzi droga, którą też można wjechać (tyle że stromiej, ale wjeżdżalnie) i dołączyć do wcześniej wspomnianego czarnego szlaku.

Pokonawszy pierwszy stromszy fragment czarnego szlaku, wjeżdżamy na wypłaszczenie grzbietu, by po kilkudziesięciu metrach stromo odbić w prawo. Początek jest trudny, ale po kilku minutach łagodnieje. Dojeżdżamy do Hali Redykalnej. Spotykamy tu wcześniej wspomniany żółty szlak, schodzący do Rajczy. My kierujemy się jednak w lewo i rozpoczynamy podjazd pod Redykalny Wierch. Początek jest wymagający, lecz po kilkudziesięciu metrach – łagodnieje. Podłoże sprzyja podjazdowi. Zresztą cały dalszy przejazd wiedzie drogą leśną, o znikomych trudnościach. Tylko kilka miejsc wymaga solidniejszego depnięcia na pedała. Dodatkowo mijane, rozległe hale, nie pozwalają na bezinteresowną jazdę, „zmuszając” do zatrzymania się i podziwiania widoków. A te są doprawdy cudne – wszak jedziemy przez najbardziej panoramiczne hale Beskidu Żywieckiego.

Po ok. półgodzinnej jeździe, z powrotem jesteśmy przy schronisku na Hali Lipowskiej. Dla odmiany warto tu zajrzeć i odpocząć, a może pewien pies, przypominający małego niedźwiadka, urozmaici nam pobyt ;).

W dalszą drogę ruszamy w kierunku Hali Rysianka. Polecam dojechać pod schronisko by złapać tam czerwony szlak i malowniczą halą zjechać na południe. Od teraz znaki będą kierować na Halę Miziową. Opuszczając halę musimy trzymać się kolorów szlaku, ponieważ na dole hali, nieco w prawo na południe, odchodzi czarny szlak do Złatnej-Huta. My zjeżdżamy trzymając się lewej strony hali. Po chwili wjeżdżamy w las, gdzie rozpoczyna się „Rezerwat Rysianka”. Docieramy do niewielkiego siodła, po czym powoli zaczynamy się wznosić. Początkowo nietrudną, szerszą leśną drogą, której podłoże po kilku minutach znacznie się urozmaica i wymaga większych umiejętności we wjechaniu tego fragmentu.

Na Trzech Kopcach dojeżdżamy do granicy polsko-słowackiej. Nią to dalej będziemy się poruszać. Wpierw łagodnym grzbietem, by po kilometrze rozpocząć niełatwą wspinaczkę na Palenicę. Jeśli ktoś z góry odpuści podjazd, może wejść normalnie szlakiem. Natomiast jeśli ktoś ma siły i chęci, może spróbować wjechać ów podjazd, ale ścieżką nieco na prawo (południe) od szlaku. Zamiast niewygodnych, luźnych kamieni, wiedzie korzennymi sekcjami. Wybór pozostawiam Wam :).

Zdobywszy Palenicę (słow. Btrś), czeka nas zjazd na Halę Cudzichową. W zasadzie bez większych trudności, uważając jedynie na ziemne rynienki wypłukane przez wodę, zjeżdżamy w kierunku wschodnim. Zaraz po opuszczeniu lasu, z lewej strony szlaku znajduje się niewielki szałas, gdzie w razie czego można schronić się przed deszczem.

Z Hali Cudzichowej robimy w zasadzie ostatni większy podjazd, objeżdżając od północy, wznoszącym się trawersem, wierzchołek Munczolika. Ponownie dojeżdżamy do granicy i przez kilometr nią jedziemy. Po tym odcinku szlak czerwony odbija w lewo, więc i my za nim podążamy. Nie polecam korzystać ze skrótu szlakiem narciarskim (oba szlaki kierują na Halę Miziową), ponieważ po kilkudziesięciu metrach wpadamy na rozległe młaki i trudne do przejścia błotniste strumienie. No chyba że ktoś lubi mieć mokro w butach ;).

Meldujemy się na Hali Miziowej. Naszym oczom na pierwszym planie ukazuje się schronisko PTTK, a na lewo za nim, prawie na wyciągniecie ręki – majestatycznie wznosi się Babia Góra. Widać stąd jej charakterystyczny szczytowy ząb.

Po odpoczynku w schronisku, wracamy kawałek szlakiem, którym przyjechaliśmy (dosłownie kilkadziesiąt metrów), przejeżdżamy przez potok i za znakami zielonymi, kontynuujemy dalszą trasę. Musimy tylko uważać, by kierować się tym kolorem szlaku na Sopotnię Wielką, a nie Korbielów (w skrócie: z Hali Miziowej trzymamy się wyżej położonej drogi, nie ścieżki poniżej). Wjeżdżamy w las, a czerwone podłoże szlaku powinno utwierdzić nas w wyborze dobrego wariantu. Cały czas musimy uważać, by trzymać się szlaku, i nie dać się skusić na jazdę drogą (która po kilkuset metrach od Hali Miziowej odbija w prawo od szlaku).

Przed nami teraz bardzo sympatyczny zjazd, tylko w 3 miejscach z trudniejszą, krótką sekcją kamienną. Po ich pokonaniu, wjeżdżamy na Halę Jodłowcową, i jej prawą stroną, wjeżdżamy z powrotem w las. Wciąż poza błotem i mokrymi kamieniami, nie napotykamy na większe trudności. Po kilkuset metrach dojeżdżamy miejsca z drewnianą ławką, skąd na wprost odchodzi czarny szlak na Przełęcz Przysłop. My zgodnie za zielonymi znakami, skręcamy w lewo. Przed nami trudniejszy fragment szlaku, ponieważ podłoże usiane jest niewygodnymi do przejechania kamieniami. Ten fragment szlaku nie jest jednak długi i po 300m zaczynamy lekki i krótki podjazd, który prowadzi pośród świerkowego lasu wyjątkowej urody. Dodatkowo podłoże, jakby mchem usiane, przyjemnie koi trudny poprzedniego fragmentu szlaku.

Wyjeżdżamy z lasu a po lewej stronie otwiera się rozległa panorama na pobliskie zbocza Romanki i dolinę Sopotni Wielkiej. Po 200 metrach ponownie wjeżdżamy w las, by po chwili wjechać na niewielki placyk, z którego w lewo odchodzi leśna droga. Nią to będziemy kontynuować zjazd. Nie polecam tu dalszego zjazdu zielonym szlakiem ponieważ wiedzie on po solidnie wymytej drodze zwózkowej, usianym sporą ilością luźnych kamieni. I tak w zasadzie do samego dołu.

Jedziemy więc stokówką, mogąc sobie pozwolić na solidne rozpędzenie roweru. Po 3 km dojeżdżamy na otwarty teren, gdzie znajduje się skrzyżowanie leśnych dróg. Skręcamy ostro w prawo i mając potok po lewej stronie, zjeżdżamy początkowo po kamieniach zalanych w betonie, by po chwili wjechać na asfalt. Nieco niżej łagodnie skręcamy w prawo, po chwili z lewej mijamy leśne pole biwakowe i dojeżdżamy do głównej drogi. Skręcamy w lewo i przejeżdżając przez most, po kilkuset metrach dojeżdżamy do miejsca rozpoczęcia wycieczki.