Grzbietowe szlaki, które są poprowadzone w Beskidzie Małym, wyjątkowo dobrze nadają się na rowerowe wycieczki, nawet dla mniej wytrawnych rowerzystów. Co prawda są momenty trudniejsze, bardziej wymagające, lecz większość z nich da się bezpiecznie wejść czy zejść.  Za to by dostać się na górę, nierzadko trzeba się solidnie napocić, by móc czerpać przyjemność ze spokojniejszych szlaków.

Dzisiejsza trasa to przykład efektywnego wykorzystania lokalnych ścieżek/dróg leśnych, za pomocą których można dostać się na jeden z grzbietów oraz zjechać z niego.

Pierwszy podjazd zaczyna się w Międzybrodziu Żywieckim. Prowadzi od cmentarza w górę i dalej „za drogą” wznosi się dość stromo, ale wygodnie pod Jaworzynę. Po opuszczeniu wygodnej dróżki jedzie się leśną drogą, którą równie da się wjechać, ponieważ podłoże jak i kąt wznoszenia zachęcają do jazdy (choć nie jest łatwo 😉 ).

Po wjechaniu na niewielką przełączkę pod Jaworzyną, jadę niebieskim szlakiem w kierunku Przełęczy Przysłop Cisowy. Tu obieram nowy kolor szlaku – czerwony, który będzie mi towarzyszył przez najbliższe kilkanaście kilometrów. Po drodze wjeżdżam więc na wszystkie napotkane mniejsze i większe wzniesienia, by na Potrójnej zrobić pierwszy (i w zasadzie jedyny) dłuższy postój. Zatrzymuję się na drugie śniadanie, czyli wwiezione kanapki, w chatce Rafała na Potrójnej. Nieco ogrzewam się, wypijam kawkę i uzupełniam bidon ciepłą wodą z sokiem.

Z Potrójnej dalej jadę czerwonym szlakiem, który dopiero po wjechaniu na Łamaną Skałę, opuszczam na rozstaju Anula. Od tego momentu, przez kolejne 10 kilometrów, pojadę zielonym szlakiem. Mijam przysiółek Gibasy, kilka widokowych polan i na Łysinie jadę prosto grzbietem, zdobywając Przykrzycę. Tu obieram nowy dla mnie kierunek, czyli zamiast zjeżdżać na południe do Łękawicy, chcę znaleźć jakiś ciekawy zjazd do Kocierza Moszczanickiego. Finalnie udaje się trafić na przyjemną leśną drogę, którą zjeżdżam na tzw. górną stokówkę pod Przykrzycą. Dojazd do dolnej stokówki jest bardzo wymagający, ponieważ wiedzie mocno wymytą leśną drogą, gdzie luźne kamienie mocno utrudniają zjazd (choć jest on wykonalny). Po dotarciu do dolnej stokówki, którą już znałem wcześniej, kieruję się w lewo i po kilku niewielkich podjazdach, zjeżdżam do Kocierza Moszczanickiego. Po drodze szukałem jeszcze, czy aby wcześniej nie schodzi jakaś inna droga, lecz nic sensowego nie było.

W dolinie zerkam na zegarek – 14.55. Hmm – niewiele czasu do zachodu słońca, a dzień dodatkowo zrobił się bardziej pochmurny, więc nie mogłem liczyć na dodatkowe minuty jasności. Ryzykuję jednak i kontynuuję pierwotny plan, czyli ponownie nowym wariantem, chcę wjechać na grzbiet pod Jaworzyną. Wcześniej upatrzyłem sobie jedną z dróg w Kocierzu Moszczanickim – ul. Bednarską, która ostro pnie się w górę, lecz dzięki dobrej nawierzchni, wygodnie zdobywa się wysokość. Po dojechaniu do szerokiej stokówki, którą tylko przecinam, kieruję się wciąż w górę. Po kilkunastu metrach stromszego fragmentu, leśna ścieżka łagodnieje, a ja łapię trochę oddechu. Jak się dalej okazało – dojeżdżam do wcześniej znanego mi podjazdu pod przełęczkę pod Jaworzyną, który z kolei poznałem kilka lat temu, i korzystam z niego wjeżdżając z Oczkowa. Tym samym, będąc już na „znajomej” trasie, cieszę się, że już nie będę musiał niczego szukać i choć na początku stromiej, wygodnie docieram na grzbiet. Dokładnie w tym samym miejscu, co przy pierwszym podjeździe z Międzybrodzia Żywieckiego.

Łapię kilka głębszych oddechów, robię kilka łyków z bidonu i wjeżdżam na Jaworzynę. Jest 15.40. O 10 minut później, niż zakładałem deadline , po którym wiedziałem, że mogę nie zdążyć „za jasności” zjechać. Na górze założyłem wszystkie ciepłe rzeczy jakie miałem, czyli wiatrówkę i kamizelkę ;), i zacząłem zjazd. O dziwo pomimo pochmurnego nieba, dość długo było wystarczająco jasno, bym nie musiał zakładać lampek.

A właśnie, z Jaworzyny do Czernichowa zjechałem niebieskim szlakiem. To kolejny bardziej wymagający fragment dzisiejszej wycieczki. Zjazd jest stromy i szybki, miejscami więcej trudności, lecz całość da się bezpiecznie zjechać. Po drodze kilka odcinków typu „flow”, co w całokształcie daje naprawdę ciekawy szlak zjazdowy. Zdecydowanie mogę go polecić, nawet bardziej wymagającym rowerzystom :).

Zapytacie jakie warunki na szlakach? Obawiałem się większej ilości błota, wszak temperatura wynosiła od 0 do 2 stopni. I faktycznie, trochę grząskich fragmentów było, ale tylko kilka procent całości trasy. W pozostałej części przejazdu towarzyszyło mi zmrożone, często lekko przyprószone śniegiem podłoże (a ów śnieg w większości był ubity przez pieszych). Było też kilka miejsc, z tzw. polewką lodową, które znajdowały się głównie na północych/zachodnich zboczach. Te miejsca lepiej było obejść, bo poślizg, szczególnie w butach z SPD, mógł się nie najlepiej skończyć. Niemniej – opisane niedogodności były tylko ułamkiem całej trasy, a zdecydowana większość była bardzo dogodna do jazdy (oczywiście jeśli ma się już jakieś doświadczenie z niewielkimi uślizgami kół 😉 ).

Przedstawiona trasa w całości da się wjechać i zjechać „w siodle”. Natomiast wymaga przede wszystkim dobrej kondycji i nieco większych niż standardowe umiejętności jazdy oraz poruszania się w terenie. Ponadto sprawnego roweru (najlepiej z pełną amortyzacją), by bezpieczniej i wygodniej zjeżdżać/podjeżdżać. O ile faktycznie grzbietowy odcinek trasy jest w miarę spokojny, o tyle oba długie podjazdy i zjazdy są zdecydowanie  bardziej wymagające (w grę wchodzi również brak oznaczeń/szlaku w 3/4 tych fragmentów).

Alternatywą pierwszego zjazdu jest wcześniej wspomniana trasa do Łękawicy. Z kolei z Jaworzyny oba szlakowe zjazdy są wymagające, więc tu alternatywy nie wskażę. Ewentualnie powrót drogą pierwszego podjazdu, do Międzybrodzia Żywieckiego.

 

Zachęcamy do zaglądania na nasz profil na Facebooku – @BeskidTrailPL – i polubienia nas – ponieważ poza udostępnieniami wpisów z bloga, znajdują się też inne relacje z bieżących wycieczek (a ostatnio jest ich tam całkiem sporo 🙂 ).

Garść statystyk:
Długość: 45 km
Przewyższenie: 2050 m
Trudność: 4/5

 


Postaw kawę BeskidTrail!Podobał Ci się ten artykuł? Jeśli chcesz, by w przyszłości tak samo przyjemnie się je pisało, możesz postawić mi kawę :) » https://buycoffee.to/beskidtrail

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *