Ostatni dzień października, choć wietrzny, a jednak stosunkowo ciepły, a przede wszystkim słoneczny, postanowiłem wykorzystać na przejazd jednej z moich ulubionych tras. Mocno widokowa, bardzo urozmaicona zarówno w górę jak i w dół trasa, bez wątpienia może przypaść do gustu niejednemu rowerzyście, który lubi spędzać czas w górach.

Wraz z Krzysztofem wybraliśmy się na Wielką Raczę, na którą w sumie udało nam się dwa razy wjechać – z polskiej jak i słowackiej strony. Przy okazji, jako „dodatek” – odwiedziliśmy jeszcze kilka innych miejsc ;).

Wycieczkę rozpoczęliśmy w Rycerce Górnej, skąd żółtym szlakiem wjechaliśmy (pierwszy raz) na Wielką Raczę. Wiedząc, że mamy nieco ograniczony czas na zaplanowaną przeze mnie trasę, na wierzchołku tylko uzupełniliśmy wodę i czerwonym szlakiem zjechaliśmy na północ. Zjazd wciąż całkiem ciekawy, wymagający i… widokowy :). Dodatkowo singlowy trawers Wielkiego Przysłopu dodaje smaku na tym fragmencie trasy.

Gdy ponownie dojechaliśmy do granicy, szlak się zmienił w leśną drogą, którą wjechaliśmy na Kikulę. Z niej żółtym szlakiem zjechaliśmy do Oszczadnicy, przy okazji napawając się nietuzinkowymi widokami na Wielką Raczę i okoliczne grzbiety. Zjazd nie należy do wymagających (no, może w kilku miejscach owszem – głównie za zasługą luźnych, wymytych z podłoża kamieni), za to jest szybki i prowadzi w większości otwartym terenem.

Zjechawszy w dolinę dało się odczuć wciąż chłód poranka (słońce jeszcze nie dotarło do niej), więc nie zwlekając nadto, zielonym szlakiem (wraz z równocześnie biegnącą cyklotrasą) rozpoczęliśmy podjazd w kierunku górnych stacji wyciągów narciarskich.

Ponowny podjazd na grzbiet był stosunkowo przyjazny – całość da się wjechać, choć kilka miejsc wymaga mocniejszej nogi. Po dotarciu do góry, nie mogłem odmówić sobie skosztowania kofoli – mojego ulubionego napoju :). Co prawda nie wiedziałem, czy bar na górze będzie czynny, ale ciepła i słoneczna niedziela oraz spory ruch turystów już na grzbiecie, dawał niewielki procent nadziei, że uda się wypić choćby mały kufel. I udało się :).  Wzmocnionym pysznym napojem, przyszło nam pokonać ostatnie 250 metrów podjazdu, prowadzącego na Wielką Raczę. Większość tego odcinka da się wjechać, lecz jest kilka miejsc, które pokornie trzeba podejść.

Na wierzchołku zerkamy na zegarek – nie jest źle – jeśli utrzymamy tempo, jest szansa na przejazd całej zaplanowanej trasy. A w razie czego – są możliwości skrócenia.

Ruszamy zatem zgodnie z wytyczoną drogą, i zjeżdżamy przez Halę na Małej Raczy na Przełęcz pod Orłem, gdzie ponownie zjeżdżamy na Słowację, zielonym szlakiem na sedlo Kýčera. Tam odbijamy w lewo, i kolejnymi cyklotrasami, dojeżdżamy pod Bryzgałki. Stąd nieoznakowaną dróżką podjeżdżamy do osady o w/w nazwie.

Bryzgałki to bardzo wyjątkowe miejsce – dawna osada pasterska, gdzie do dziś znajduje się kilkanaście drewnianych domów, skąd rozpościerają się rozległe widoki. Samo miejsce ma też swoją nietuzinkową historię, o której można poczytać głównie na słowackich stronach internetowych.

Dalszy przebieg trasy prowadzi coraz to bardziej zarastającą drogą leśną, która po kilkuset metrach finalnie się kończy i zmienia się w singiel. Nie ma wiele, może z kilometr, ale za to jest tak skutecznie zakamuflowany, że przejazd nim dostarcza sporo satysfakcji :).

Po kilkunastu minutach docieramy do granicy, gdzie niebieskim szlakiem – wzdłuż granicy – wjeżdżamy na Jaworzynę. Tuż za jej szczytem, w trakcie zjazdu, łączymy się z czerwonym szlakiem, którym już docieramy na Przełęcz Przegibek.

Czas mamy idealny – na szczęście nie spotkała nas po drodze z Wielkiej Raczy żadna przygoda, więc minąwszy schronisko, od razu kierujemy się na ostatni zjazd tej wycieczki – zielonym szlakiem do Rycerki Górnej. Myślę, że w środowisku MTB nie ma co zachwalać tego szlaku, ponieważ każdy wie, jaką przyjemnością jest przejazd tym wspaniałym technicznym singlem. Szkoda tylko, że cały szlak takim nie jest – lecz cóż – dobre i te dwa kilometry. Druga część szlaku to już równa, leśna droga, którą wygodnie zjeżdżamy na parking, kończąc tym samym całkiem solidną wycieczkę, i co najważniejsze – mieszcząc się w zakładanym czasie przejazdu.

 

Garść statystyk:
Długość: 48 km
Przewyższenie: 2060 m
Trudność: 4/5

Postaw kawę BeskidTrail!Podobał Ci się ten artykuł? Jeśli chcesz, by w przyszłości tak samo przyjemnie się je pisało, możesz postawić mi kawę :) » https://buycoffee.to/beskidtrail

2 thoughts on “Kofola na Wielkiej Raczy

  1. Dzień dobry,

    Patrząc na mapę zauważyłem że po stronie słowackiej przy Wielkiej Raczy jest rezerwat przyrody. Chciałem zapytać czy przejazd rowerem zielonym szlakiem od Chat na Racy na Wielką Racze jest legalny? Czy nie ma tam jakiś zakazów? Z góry dziękuję za odpowiedź. Nigdzie nie mogę znaleźć takiej informacji.

    1. Grzegorz, ten fragment szlaku jest regularnie używany przez rowerzystów czy narciarzy (w zimie). Owszem, rezerwat reguluje określony ruch, natomiast przebieg szlaku turystycznego poniekąd pozwala na poruszanie się tam na rowerze. Generalnie wiele razy już tamtędy jechałem, wielu moich znajomych, latem i zimą, i żadnych problemów nie było. Myślę, że możesz śmiało pojechać tam rowerem. Powodzenia!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *