Gdy co najmniej dwóch użytkowników Trance-ów zawiąże bliższą znajomość, ich dalsze losy bez wątpienia często przeplatane będą wspólnymi wyjazdami w góry. Gdy naszą pierwszą wycieczkę na Skrzyczne udało się bardzo fajnie ogarnąć, od tej pory co jakiś czas udaje nam się z Marcinem znaleźć czas na wspólne kręcenie korbami. Generalnie z nim zawsze dobrze się jeździ – niezależnie czy na szosie czy na mtb ;). Także i ta wycieczka nie mogła być nieudaną, pod względem towarzystwa :).
Dziś Marcin dał mi pełną dowolność w przygotowaniu i wybraniu trasy, całkowicie zdając się na mnie. Czy ryzykował? Może trochę ;). Na pewno zagwarantowany miał solidny przejazd, pełny zarówno mocnych podjazdów, technicznych fragmentów jak i szybkich zjazdów, zahaczających w podświadomości o określenie „flow” :).
Wiedząc, że nie zawsze w górach można liczyć na suche szlaki, wybrałem jedną z moich ulubionych tras, którą właśnie po kilku bezdeszczowych dniach – przejeżdża się najlepiej.
Wybór padł na Beskid Mały i pętlę z Żywca na Leskowiec i z powrotem. Trasę tę jechałem już kilka razy, starając się ją przynajmniej raz w roku powtarzać. Wyjątkowo przypadła mi do gustu, i teraz staram się na nią zabrać swoich znajomych, którzy częstokroć nie znają (rowerowo/mtb) najbliższych okolic Żywca, a są one bez wątpienia warte uwagi.
Szczegóły przejazdu oczywiście na mapce poniżej, a „słowny” opis przejazdu napisałem, gdy w ubiegłym roku jechałem go z Olą (link).
Dzisiaj warunki na szlaku w rzeczy samej były wybitnie sprzyjające. Może temperatura ciut za wysoka, ale o dziwo przez cały dzień utrzymywała się bardzo dobra widoczność.
Obrana trasa w 99% jest pozbawiona przeszkód, jakimi są powalone drzewa (te tylko były na początku zielonego szlaku, którym rozpoczynaliśmy zjazd do Targoszowa – raptem 20 m przenoski). Niemal całość trasy jest również do wjechania jak i zjechania (co oczywiście musi być poparte odpowiednią „nogą”, bo inaczej całość może się mocno wydłużyć w czasie, i dnia może braknąć 😉 ).
W ogóle dzisiejszy dzień przysporzył mi wiele radości z przejechanej wycieczki – chyba wyjątkowo chciało mi się właśnie takiej, a nie innej trasy, gdzie znam niemal każdy fragment szlaku, a całość da się wjechać i zjechać w siodle (co nie znaczy, że było łatwo i przyjemnie; choć z drugiej strony – kto mówił że mtb jest łatwe czy przyjemne?! 🙂 ).
Garść statystyk: | |
Długość: 72 km | |
Przewyższenie: 2200 m | |
Trudność: 4/5 | |
Podobał Ci się ten artykuł? Jeśli chcesz, by w przyszłości tak samo przyjemnie się je pisało, możesz postawić mi kawę :) » https://buycoffee.to/beskidtrail
Zapodaj ślad do navi.
Ale ja ślepy jestem. Sorry, już go widzę.
Niech służy 🙂