Szczyrk i okolice obfitują w liczne szlaki, ścieżki czy leśne drogi, dzięki którym można zaplanować krótsze czy dłuższe trasy rowerowe. I zarówno te łatwiejsze, jak i bardziej wymagające. A wisienką na torcie z pewnością są Szczyrk Enduro Trails by TREK. Pozostaje więc tylko samemu ułożyć sobie trasę, lub skorzystać z kilku propozycji, np. takie jak ta poniżej ;).

Wycieczkę rozpocząłem w okolicy głównego deptaku w Szczyrku, skąd przez dzielnicę Biła, korzystając z kilka lat temu wybudowanej szutrowej drogi, podjechałem niemal pod sam Klimczok. Po drodze złapałem zielony szlak, i finalnie nim dotarłem do schroniska na Klimczoku (pod Magurą). Jako że nie lubię gdy to niekonieczne, wpychać roweru, na szczyt Klimczoka wjechałem żółtym szlakiem, od północnej strony. Poza ostatnim odcinkiem – dotychczasowa trasa była raczej łatwa.

Z Klimczoka zjeżdżam żółtym szlakiem, by po około dwóch kilometrach skręcić w lewo na lokalny szlak prowadzący na Przełęcz Karkoszczonka. Na tym odcinku szlak i trasa jest bardziej wymagająca, choć wciąż do ogarnięcia przez osoby obyte z górską jazdą na rowerze.

Na Przełęczy Karkoszczonka łączę się z czerwonym szlakiem, i praktycznie aż do Grabowej będzie mi towarzyszył. A zaraz za przełęczą rozpoczynam jeden z najciekawszych singli w Beskidach – może nie jest od długi (około 1200 metrów + 300 metrów leśnej drogi), lecz bez wątpienia jest wart by nim jechać. Przyjazne podłoże, nieco interwałowe podjazdy/zjazdy i trudności w postaci korzeni czy kamieni dodają uroku temu szlakowi.

Po dotarciu do grzbietu czeka mnie mozolny podjazd, a na końcu podejście, na Hyrcę. Za to późniejsza trasa jest już cała w siodle – zarówno Kotarz jak i Grabowa to w pełni wjeżdżalne górki. Może i nie ma większych trudności, ale leśna droga prowadząca poprzez Beskid Węgierski nie jest znów aż tak całkiem nudna. Myślę, że warto ją wpisać w swoją trasę przejazdu, szczególnie że z wielu miejsc można dostrzec interesujące widoki.

Tuż za Grabową obijam nieco w prawo, na fantastyczny singiel, który prowadzi aż do przełęczy pod Jawierznym. Spora jego część to świetny trail o naturalnym podłożu. Kolejny zdecydowanie warty polecenia odcinek na trasie!

Większość osób wraca na Przełęcz Salmopolską żółtym szlakiem (skręcając ostro w lewo), lecz ten odcinek jest mało wjeżdżalny, więc postanowiłem nieco urozmaicić trasę, i z przełęczy pod Jawierznym jadę mniej więcej trawersem – wyraźną leśną drogą – przez przysiółek Wyrch Malinka, którym docieram do głównej drogi. Stąd po niecałych trzech kilometrach podjazdu asfaltową drogą na Przełęcz Salmopolską, robię przerwę w Bikej Cafe, gdzie uzupełniam nieco kalorii i piję pyszną kawę.

Wycieczkę kontynuuję zdobywając Malinów. Wiem, że można od południa nieco łatwiej dostać się pod Malinowską Skałę, natomiast lubię grzbietowy przejazd na tym odcinku, stąd też zazwyczaj wybieram taki wariant.

Po zjeździe z Malinowa, i krótkim podjeździe, odbijam w prawo na niebieski szlak – krótki  łącznik do zielonego. Ten odcinek bardzo lubię za dość wymagające podłoże, które fajnie ćwiczy sprawność na łagodnym, acz wymagającym podjeździe.

Malinowska Skała „wchodzi” dość łatwo. O dziwo zjazd z niej też wyjątkowo dobrze się ułożył, co pewnie też zasługą dobrego, pełnego zawieszenia. Dalszy przejazd na Skrzyczne to już dość prosty odcinek, a największą trudność mogą sprawić mijani piesi turyści ;).

Na Skrzycznem w schronisku robię kolejną krótką przerwę, by odpocząć nieco przed czekającym mnie, bądź co bądź, trudnym i wymagającym zjazdem. Jest nim jedynie słuszny niebieski, a potem czerwony szlak prowadzący do Buczkowic. O walorach tego przejazdu nie będę się rozpisywał, bo w Internecie znajdziecie wiele o nim, szczególnie na Youtube. Dodam, że wciąż warto :). Obecnie jest kilka drzew zagradzających przejazd w górnym odcinku, ale jeśli ktoś nie robi KOM-a, to nie będzie mu to przeszkadzać ;).

Po zjechaniu do Buczkowic z pewnością na twarzy pojawi się zadowolenie, ponieważ szlak doprawdy jest bardzo ciekawy – mocno zróżnicowany, wymagający, a jednocześnie przy lepszej technice zjazdowej – niemal w całości do zjechania. Polecam :). A jeśli masz obawy względem trudności tego zjazdu – ze Skrzycznego można przyjemnie zjechać ciągiem stokówek, które także prowadzą do Szczyrku.

W Buczkowicach skręcam w lewo, dojeżdżam do ścieżki rowerowej, i jadę nią na parking pod skocznią, gdzie rozpoczynałem trasę.

 

Garść statystyk:
Długość: 45 km
Przewyższenie: 1810 m
Trudność: 3/5

Postaw kawę BeskidTrail!Podobał Ci się ten artykuł? Jeśli chcesz, by w przyszłości tak samo przyjemnie się je pisało, możesz postawić mi kawę :) » https://buycoffee.to/beskidtrail

2 thoughts on “Szlakiem i singlem nad Szczyrkiem

  1. Singiel do Jawierznego to część OSu zawodów Enduro które odbywały się w Brennej kilkanaście lat temu, podobnie jak harcerski z Błatni 😉

    1. Paweł Szulik dzięki za info o wykorzystanie tego singla :).
      Jechałem niż już kilka razy, w obu kierunkach. Teraz chciałem go sobie przypomnieć w jedynie słuszną stronę ;).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *